opowiadanie napisane 27.09.2023

Wczoraj spotkałem siebie

Wczoraj był zwyczajny, pochmurny dzień. Chmury na niebie wydawały się przytłaczać moją duszę, a deszcz kapał leniwie na chodnik. Nie czułem się najlepiej i postanowiłem pójść na spacer, aby odreagować swoje myśli i odciągnąć swoje oczy od bezkształtnego krajobrazu za oknem. Zawinąłem do pobliskiego parku, gdzie na co dzień lubię odpoczywać. Spacerując brzegiem stawu, zauważyłem coś niesamowitego - drugiego siebie. Oszołomiony biegiem mojego serca i adrenaliny, wpatrywałem się w dokładną kopię mojego ciała. Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę. To musiała być jakaś niewyobrażalna iluzja. Wzruszony ciekawością i pewien, że to jest jedynie halucynacja, podejście bliżej. Układ naszych rysów był identyczny - to było spotkanie ze sobą samym, jakby z innej rzeczywistości. Zastanawiałem się, gdzie jest moje drugie ja, jak to jest możliwe? Dużo pytań krążyło po mojej głowie, lecz nie miałem pojęcia, jak zdobyć odpowiedzi. Pragnienie zobaczenia drugiego "ja" było tak ogromne, że pozwoliłem swoim nogom prowadzić mnie dalej, aż znaleźliśmy się w miejscu pełnym ciszy i spokoju - w małej, opuszczonej chatce, gdzie czas wydawał się zastygać w miejscu. Byłem zdumiony, jak ten budynek przetrwał próbę czasu, pozostając nadal w pełni sprawnym. Wchodząc przez drzwi, wydawało się, że przenoszę się w inne świadectwo. Wszystko wydawało się odbijać w starej drewnianej podłodze, tworząc symetryczne odbicie, jak w potrójnym lustrze. Były to sceny z mojego życia, wrzucone w wir emocji i wspomnień. Podszedłem do mojego drugiego "ja", które stało przed lustrem, patrząc na swoje odbicie. Moje oczy wpatrywały się ze zdziwieniem, a zarazem radością, nie dość, że zobaczyłem swoje drugie ja, to jeszcze nauczyłem się bić lustra. Odpowiedziałem na nieznajomyświat, ujawniając moje prawdziwe ja. Wiedziałem, że moje "ja" z tamtej rzeczywistości czekało na mnie od dłuższego czasu. Czułem, że to spotkanie miało wiele ważnych dla mnie przesłanek. Zabrałem moje drugie "ja" do parku, gdzie spędziłem ostatnie chwile, byliśmy tak blisko siebie, ale jednocześnie tak odlegli. Wiedziałem, że to jest jedyne spotkanie w naszych żywotach i musiałem to wykorzystać. Rozmawialiśmy godzinami, dzieląc się naszymi przemyśleniami, ju zły, smutkiem, ale również radością i nadzieją. Drugie "ja" było wspaniałym towarzyszem, który zrozumiał mnie bez słów, znał każdą składową mojego wnętrza. Wraz z zawierzeniem i żalem, podziękowałem mojemu drugiemu "ja" za to niezwykłe spotkanie. Wiedziałem, że musiałem wrócić do swojego świata, ale spotkanie to na zawsze pozostanie w moim sercu i pamięci. Wróciłem do chatki, patrząc na rozplatanie lustra, które ukazało mi największy skarb - spotkanie sam ze sobą, lepszym i gorszym. Moja dusza była zaspokojona, a ja czułem się kompletne. Wyjąłem klucz ze swojej kieszeni, zakręcając nim ostatnie drzwi do chatki. Spojrzałem na chmurami zasłonięte niebo, które teraz wydawało się bardziej przyjazne. Wiedziałem, że to spotkanie zmieniło mnie na zawsze, dając mi pewność, że nawet w najbardziej szare dni, jestem zawsze ze sobą. Nauczyłem się, że nie muszę uciekać od siebie samym, bo to właśnie ja jestem kluczem do mojego szczęścia.

Tekst został wygenerowany przez sztuczną inteligencję (modele OpenAI), możesz pracować na nim dowolnie.
Właściciel serwisu nie odpowiada za treść.

Jak oceniasz tekst?

Podobne które mogą Cię zainteresować:

Dobrzy ludzie są szczęśliwi

Od małego słyszymy, że powinniśmy być dobrzy dla innych. Nasi rodzice, nauczyciele i przyjaciele ciągle nam powtarzają, że pomaganie innym to klucz do szczęścia. I jak się okazuje - mają rację. Zawsze byłem osobą wrażliwą na cierpienia innych ludzi. Kiedy tylko widziałem kogoś, kto potrzebował po [...]

Perfekcjonizm, samoakceptacja, miłość do siebie, emocje, lęk przed oceną, lęk przed brakiem akceptacji

Kasia miała w sobie wiele siły. Zawsze dążyła do perfekcji i wszystkiego, co najlepsze. Od najmłodszych lat wychowywana była w sposób, który nakłaniał ją do doskonałości. Nieustannie próbowała dążyć do doskonałości, aby osiągnąć akceptację otoczenia. Kasia czuła się zazwyczaj dobrze, kiedy wszy [...]

Jabłko

Od jakiegoś czasu na moim progu, codziennie odkrywałem jabłko. Nie wiedziałem skąd się bierze, ani kto taki hojny jest, że zostawia mi go na przestrzeni nocy. Wydawało mi się to dziwne, ale zarazem przyjemne, ponieważ nigdy nie miałam nic przeciwko jedzeniu jabłka. Początkowo sądziłem, że to przy [...]

Napisz na nowo