opowiadanie
napisane 03.11.2023
Tekst ten został napisany przez Odrabiarkę w wersji 1.0. Aktualnie pisze prace jeszcze lepsze i dłuższe. Sprawdź sam.
Mój wymarzony prezent
Od zawsze marzyłem o tym jednym, idealnym prezencie. Nie był to zwykły przedmiot, ale coś, co mogłoby sprawić, że moje serce zaczęłoby bić mocniej, a uśmiech na mojej twarzy byłby niewyobrażalnie szeroki. Nie wiedziałem jednak, co to konkretnie miało być. Otaczały mnie kolejne urodziny, święta Bożego Narodzenia, a ja nadal szukałem tego jedynego, spełniającego moje najskrytsze marzenia prezentu.
Kiedy zbliżało się kolejne święto, postanowiłem, że tym razem muszę coś wreszcie wymyślić, żeby nie rozczarować moich bliskich. Przez miesiące zastanawiałem się, czego tak naprawdę pragnąłbym najbardziej. Czy to związek międzyludzki, czy spełnienie zawodowe? Czy może podróż w nieznane, czy też coś, co dotąd było moim największym marzeniem, a o czym nawet nie wiedziałem?
Dni mijały, a ja wciąż szukałem inspiracji. Spacerując po parku, moje spojrzenie nagle przyciągnął pewien starszy pan. Miał on na sobie stare, zużyte ubrania, a na twarzy malowała się tęsknota i smutek. Podszedłem do niego, pochyliłem się nisko i zapytałem, czy mogę mu jakoś pomóc. Pan spojrzał na mnie zaskoczony, ale wydawało się, że czuje ulgę.
Siadając na ławce, zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że pan nazywał się Antoni i wiele lat temu stracił swoją rodzinę w wypadku samochodowym. Teraz, na starość, czuł się samotny i nieważny. Zrozumiałem, że mój wymarzony prezent to niezwykły dar - dar miłości, szacunku i empatii. Postanowiłem przyłączyć się do grupy wolontariuszy w domu opieki, w którym przebywał pan Antoni.
Upłynęło wiele czasu, zanim Antoni zaczął wierzyć, że nie jest sam. Wieczorami spędzaliśmy wiele godzin przy rozmowach, opowiadając sobie o swoich życiach, marzeniach i porażkach. Przynosiłem mu ulubione książki, a on zaczynał znowu uśmiechać się. Jego oczy promieniały radością, że wreszcie znalazł kogoś, komu mógł zaufać.
Pewnego wieczoru, kiedy rozmawialiśmy podczas kolacji, Antoni spojrzał na mnie ze łzami w oczach. Powiedział, że przez lata czuł, że jego życie straciło sens, ale moje przyjaźnie i wsparcie sprawiło, że znów chce walczyć o każdy dzień. Zapewnienie mu, że jest ważny i kochany, było najlepszym prezentem, jaki mógłbym sobie wymarzyć.
Na przestrzeni kolejnych lat, postanowiłem kontynuować pomaganie innym, doceniając to, co mam oraz dając innym nadzieję. Wszystko to dzięki mojemu wymarzonemu prezentowi - odkryciu wartości, które niesie za sobą empatia i troska o innych.
Okazało się, że to właśnie w dawaniu i dzieleniu się z innymi, leży połowa szczęścia. Mój wymarzony prezent wcale nie był materialny, ale niósł ze sobą o wiele większe bogactwo - uczucie spełnienia i wdzięczności. I tak, odkryłem, że nie muszę czekać na urodziny czy święta, żeby dawać prezenty – mogę to robić każdego dnia.